Pejzaż oniryczny BEZ zielonej krowy, która nie dość, że miała być koniem, to jeszcze nie pasuje do całości. A wszystko to wina Ewy, która bezpodstawnie twierdzi, że ja umiem rysować, i Jej Zielonego Konia, hałaśliwie stukającego zielonym kopytkiem ! A Muza głucha jak pień …. Uprzedzając pytania o stan moich nerwów – przed paroma dniami szczepiłam się Johnsonem i to na pewno skutki uboczne ;))
A krowa poszła się paść.
Szczepienie się z Johnsonem przyniosło bardzo ciekawe obrazki. Całusy
PolubieniePolubienie
A krowa miała szczęśliwy dzień
PolubieniePolubienie
Szkoda, że mnie się Astra trafiła, nie miałam po niej żadnego natchnienia. Jak nie potrafiłam rysować tak nie potrafię dalej, ale u Ciebie – pełen odjazd 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję za dedykację, choc nie zasługuję. Ja tylko tchłam trochę odwagi. Efekt, jak już pisałam, godzien pewnego gościa z Witebska. Przytulam
PolubieniePolubienie